sobota, 25 stycznia 2014

Zimowy Człowiek

Zimowy Człowiek przechadzał się po ulicach Zimowego Miasta.
Jego oczy miały kolor bursztynu zamkniętego w kostki lody, a malinowe usta doskonale komponowały się z włosami mającymi kształt oszronionych i zmarzniętych liści trawy. Jego ubranie było białe i lekkie jak puch okrywający niezgrabnie rozebrane gałęzie drzew. Majestatycznie w nim wyglądał. Lśniło ono i było zdobione w pieczołowicie dobierane kształty zamarzniętej wody. I miał serce. Zimne też – niestety. Szczelnie uwięzione w warstwach zmarzniętej wody. Spaliło się, nie było już w nim pierwotnego i rozgrzewającego je ognia.
Snuł się ulicami ze spuszczoną głową pomiędzy innymi zimowymi ludźmi biegnącymi Bóg wie gdzie. W zasadzie on też nie wiedział gdzie i dokąd zmierzał, ale szedł. Jakby na przekór. Do jego uszu dostawały się różne dźwięki; płacz, krzyki, narzekanie, warkot samochodów.

Przechodząc koło miejsca, gdzie przy ogniu ogrzewało swe zmarznięte ręce kilkoro ludzi, usłyszał śmiech. Zobaczył niezdarnie biegające i ślizgające się po lodzie dzieci z do połowy rozpiętymi kurtkami i niedbale przewieszonymi koło szyi szalikami.
Coś w nim ruszyło. Sam nie wiedział co. Wydawało mu się przecież, że nie czuje, że przecież długo walczył by wyzbyć się tego, bo zwyczajnie nie było to modne, potrzebne. Kosztowało zbyt wiele, było zbyt wymagające.
Zaczął kierować swe kroki w ich stronę i ślizgać się z dzieciakami. Ogrzał też swe ręce. Niezwykłym była dla niego radość tych ludzi, uśmiech na twarzach o kolorze ziemniaków całkowicie pozbawiona rumieńców. Nie kryjąc zdziwienia zapytał o powód ich radości, której w tych okolicznościach nie potrafił zrozumieć.
Jeden z mężczyzn powiedział:
„Bo widzi Pan, my tez marzyliśmy o wspaniałym domu, ciepłych pokojach, salonie z kominkiem. Dobrej pracy i lepszych warunkach życia dla nich. Życie jednak potoczyło się inaczej. Ciągle dążymy do tego żeby było dobrze, lepiej. Żeby dzieciakom jedzenia nie brakowało,a i w czym chodzić miały. Zawsze jakoś się udaje, choć czasami ciężko koniec z końcem związać. Ale wie pan. Kocham żonę, ona kocha mnie. Dała mi wspaniałą trójkę dzieci i codziennie obdarowuje porannym uśmiechem. I.. wie pan, bo my po prostu widzimy w sobie bliskiego nam człowieka i dbamy o to co jest między nami,o naszą relacją. Cieszymy się gdy zaświeci słońce, możemy zjeść wspólny posiłek. Nie trzeba nam dużo. Mamy siebie, miłość, ciepło i radość. Jeśli to jest – cała reszta sama będzie przychodzić. Prędzej czy później. A i trudne chwile łatwiej przechodzić razem, a nie osobno. Ale tylko trzeba chcieć, zrezygnować w patrzeniu tylko na siebie - a to czasami jest najbardziej wymagające..”

Zimowy Człowiek nic nie powiedział. Odwrócił się i zaczął odchodzić. Czuł tylko jak po lodowym policzku spływa mu gorąca łza. Uświadomił sobie, że spostrzegał lecz nie widział. Słuchał lecz nie słyszał. Dotykał lecz nie czuł. Jego serce było zamknięte na drugiego człowieka i jego miłość w obawie, że coś straci, że będzie musiał coś dać a nie jedynie zabierać. Nie chciał kochać, bo to za dużo wymagało. Wolał szybki i łatwy zysk i wygodne życie w pojedynkę. Zobaczył, że to za czym gonił i do czego dążył było jedynie lodowatym postanowieniem pozbawionym sensu i prawdziwego szczęścia. Pojedyncza łza zamieniła się w ich potok, który stopniowo wyswobadzał jego serce, oczy, usta, ręce z brył lodu. Zaświeciło słońce. Postanowił iść, iść w jego stronę by w kocu zawitała wiosna.

pozdrawiam ciepło i życzę słońca. Dużo słońca w sercach! :)
Iza

środa, 1 stycznia 2014

Jest!

I jest. Wyczekiwany. Wymodlony, wyproszony. Witany, opity, przepity. A.D. 2014!!
Rok zaskoczył mnie mgłą. Nie powiem – byłam rozczarowana. Ale wiosna tej zimy najwyraźniej nie może rozpieszczać w ciągu całego świąteczno – noworocznego sezonu, więc odpuściłam sobie fochy i postanowiłam, że napiszę (w końcu), by podzielić się refleksjami na temat noworodka. Fakt, już nie młodego.
Faktem też jest, że każda okazja do imprezy jest dobra, ale myślę, że nie tylko taka motywacja nami kieruje. Nowy Rok zawsze witany jest z (albo przez) nowymi nadziejami i postanowieniami (znów przepełnionymi wiarą i nadzieją w ich realizację. I to chyba jedna z przyczyn, dla których witamy go tak doniośle i głośno dziękując za miniony.
Czym dla mnie jest Nowy 2014? Jest rokiem – 365 dniami wypełnionymi przez 60-minutowe 24-godziny. Jest czasem, który pomimo że ucieka i mija jest nasz, a my jesteśmy jego kreatorami. I to jest chyba najwspanialszy prezent jaki Nowy Rok mógł nam dać – taka niezliczona ilość czasu i wolność w jego gospodarowaniu. Jest kolejną szansą. Szansą na coś nowego, ale też niezwykłego w swej codzienności i prostocie. Bo nie trzeba fajerwerków,odległych krain z malowniczymi wybrzeżami i górami, by przeżyć coś niezwykłego i zachłysnąć się codziennością. Jest postanowieniem, a w zasadzie postanowieniami, które chcę zrealizować. Jest wypełniony ludźmi, których będę spotykać i tymi, których już mam koło siebie.
Ale dość o mnie. Teraz coś ode mnie dla Każdej i Każdego z Was.

Życzę Pisania scenariusza Waszego życia, którego jednym z aktów będzie ten zatytułowany „Rok 2014”. Niech obfituje w sceny, które będą Wasze. Piszcie go szczęściem wybierając w wolności to co ma być dla Was dobre, jeśli nie od razu to w przyszłości, pamiętając przy tym, że Wasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. Niech towarzyszami będą Ci, którzy są Wam bliscy i których kochacie. Muzyka niech będzie pisana Waszymi nutami szczęścia, którego kształt i definicję stworzycie sami. Odnajdujcie siebie w tym co robicie i cieszcie się tym. Bądźcie dobrymi ludźmi. Uśmiechajcie się dużo i wykorzystajcie ten 214 rok. Wyciśnijcie owoce i zróbcie dobry sok! Na zdrowie! :))

Tego popołudnia dedykuję Wam tę piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=6PQG5cKN2HQ , warto!

Iza