sobota, 27 września 2014

POWINNI SIĘ POCAŁOWAĆ!

Byliście kiedyś na ślubie własnych Rodziców? 
Nie, nie zwariowałam. Chciałam podzielić się z Wami lekcją jaką dał pewien Ksiądz Małżonkom w mojej miejscowości.Temat może przejedzony? Myślę, że wręcz przeciwnie! Jeśli chcesz teraz przestać czytać, proszę, spróbuj wytrwać do końca, myślę, że nie pożałujesz

W naszej parafii dobiegała końca Preregrynacja Obrazu Jezusa Miłosiernego. Na Mszy kończącej te dni Rekolekcjonista wygłosił kazanie. Głębokie w treści. Chyba każdy słuchał z uwagą. Kiedy ono dobiegło końca, Ksiądz powiedział:

-Ks.: A teraz chciałbym, abyśmy zawierzyli Jezusowi Miłosiernemu Małżeństwa. Niech teraz małżonkowie, którzy są w kościele, a nie stoja obok siebie, odnajdą się, podejdą do siebie. 
Zapadła krępująca cisza. Stupor. Dziwna konsternacja ogarneła przedstawicieli wszystkich stanów. Ja uśmiechnęłam się do siebie i z niebywałą ciekawością zastanwiałam się co będzie dalej obserwując konsternację ludzi, którzy nie potrafili się odnaleźc w prostej prośbie Księdza „Niech Małżonkowie, którzy są w kościele, a nie stoją obok, odnajdą się, podejdą do siebie”. Ale co było dalej. Rekolekcjonista nie odpuszczał. Nie wiem czy zdziwiło go zdziwienie wiernych?
-Ks.: Nie patrzcie na mnie, podejdźcie do swojego męża/żony i stańce naprzeciw siebie. 
Konsternacja trwała nadal. Ludzie niepewnie przekręcali głowy na boki by zobaczyć reakcję innych. Ich oczy przybrały kształt pięciu złotych i wydwały się być „hipnotajzing”. Kilka osób podeszło do swoich współmałżonków, pozostali niepewnie stanęli obok siebie dalej patrząc na Księdza. Na co on:
- Ks.: Nie patrzcie na mnie. Stańcie naprzeciw siebie, nie obok. No nie patrzcie na mnie! Patrz na swoją żonę, męża! To jest Twoja świętośc!

Nie wiem jak wygladały zdziwione oczy wbijające się w Kapłana, ale wyobrażałam sobie je podobne do tych należacych do Słynnego Sędziego meczów siatkówki MŚ... 
- Ks.: Odnowimy przysięgę małżeńską. Chwyćcie się za prawe dłonie i powtarzajcie... (tu słowa przysięgi małżeńskiej i zawierzenie Miłosierdziu). 
Uwierzcie. To było niesamowite. Niedaleko mnie stali moi Rodzice. Ze wzruszeniem towarzyszyłam i uczestniczyłam w tej chwili czując się jak na ich ślubie. Ale to nie koniec. Po zakończonej przysiędze ksiądz stanowczym głosem powiedział:
 
- Ks.: A teraz Małżonkowie POWINNI się pocałowac! 
No teraz to już przegiął! Całować się?! W kościele?! MY?! Niektórzy z uroczym zawstydzeniem musnęli w policzek Swoje Drugie połówki. Była też jedno Małżeństwo, które zwróciło moją uwagę. Stażem małżeństwa około 30 lat. Na pierwsze słowa kapłana ona odwróciła lekko głowę do tyłu, Uśmiechnęła się, bo widziała już idącego do niej męża. Patrzyli sobie w oczy z ciepłem i miłością. Nie tą myloną z motylkami w brzuchu i szaleńczym idealizmem, ale miłością, wypracowaną, cierpliwą, pokorną, wiele znoszącą. Bił od nich spokój, który dawał mi poczucie, że ta chwila była owocem codziennego budowania swojej relacji. Pomimo trudności, lepszych czy gorszych momentów. Miałam wrażenie, że uczyli się siebie i życia ze sobą na co dzień, gdy czasami tych motyli nie było. Nie bali się i nie wstydzili podac sobie dłoni i złożyc pocałunku na ustach. 

Bo miłość to też budowanie bliskości, która nie jest samą seksualnością, ale czułymi gestami, muśnięciami, objęciami, dotykami i spojrzeniami. Dzień dobry i dobranoc, pocałnkiem przed wyjściem i buziakiem w czoło na przywitanie. A czasami łatwo to zagubic. Zatracić w szale pracy, szybkiego życia, własnych uprzedzeniach, w zamknięciu i koncentracji na własnym ego – mi, mnie, moje. A chodzi też o to by będąc sobą wyjśc poza siebie, stanąc ook drugiej osoby i próbować spojrzeć jej oczami. Trudne to. Wymaga pracy, ale daje owoce. Nie będę próbowała prawić kazań, wszka to nie moja profesja, ani dawac rad i pisać elaboratów mających na celu podanie "przepisu na szczęśliwe małżeństwo". Każdy może z tej sytuacji coś dla siebie zabrać. Czy to zrobi? 

Osobiście przyzwyczajona jestem do otwartych, entuzjastycznych Księży, którzy daja dobre lekcje, czasami w niecodziennym stylu. Ta pozwoliła małżonkom powrócic do chwil kiedy kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu, z miłością, zapałem i zaangażowaniem wypowiadali słowa przysięgi patrząc sobie w rozpalone żarem oczy. 
Mężatką (jeszcze, mam nadzieję!)nie jestem, więc może się mylę, co do treści tu zawartych, ale może jednak trochę nie. 

Dla Was na słodkie wieczory i chwile pielęgnowania Waszej Miłości → https://www.youtube.com/watch?v=GfAb0gNPy6s

pozdrawiam,
Iza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz