wtorek, 31 stycznia 2012

„Słodka śmierć”

Całe wczorajsze popołudnie, nie wyłączając wieczoru, zastanawiałam się o czym napisać. Moja kilkudniowa nieobecność spowodowana była odpowiadaniem na pytanie postawione przez moją koleżankę z roku, które brzmi : „Człowieku dorosły, po co się rozwijasz?!”. Zasadniczo jestem za rozwojem (obiema nogami, rękami, głową uszami i nosem też), bo niedorozwoju czasami mija i widzi się za dużo samemu  będąc nie-do-końca rozwiniętym czy dorozwiniętym, newermajnd- jak zwał tak zwał. To mój chwilowy kryzys, bowiem słowa generatywność, kryzys wieku średniego, zegar społeczny vs biologiczny, związki małżeńskie, andropauza i menopauza wychodzą mi już bokiem. Tak-co za dużo to nie zdrowo. Jednakowoż byłoby przesadą i wynikiem niedorozwoju właśnie gdybym zanegowała sens tej nauki. Wprost przeciwnie przyprawiła mnie o ogrom wiedzy i ciekawych spostrzeżeń tudzież rozważań o czym będzie jak wrócę do zdrowia.;)
Skoro było niezdrowo to teraz o zdrowiu połączonym  z naszym nastrojem. Oto wiadomość od  mojej Przyjaciółki - Grety studiującej Technologię  Żywności i Żywienia:
 „dowiedziałam sie dziś czegoś co może być dla Ciebie ciekawe. :D że aspartam jest niezdrowy wiadomo od dawna, ale dziś dowiedziałam się, że może powodować depresje!! Jest źródłem fenyloalaniny, która hamuje produkcje serotoniny-hormonu szczęścia. Wiem, że już kiedyś miałaś cos z hormonami, ale może jeszcze kiedyś przyda Ci sie ten aspartam jako ciekawostka :D w każdym razie żadnych słodzików ani jedzenia light;)”
Greta zainspirowała mnie do tego, bym podzieliła się tym z wami co pozwoli Wam dzielić się tym z innymi. Więc przez to, osoby, którym to powiecie w związku z tym, że znają Was, którzy to Wy znacie  mnie, która ja znam Gretę znają i oni i wy zarazem Ową Mą Przyjaciółkę (parafrazując słowa jednego z drów, co by ACTA się nie doczepiła). Zatem powtarzam za Nią- Zero rzeczy light, zero słodzików. ( taaa odezwała się ta, która stosuje dietę CUD!! – je wszystko i czeka aż stanie się cud). Czasami trochę normalnego cukru nie zaszkodzi. Zatem jeśli nie musicie strzeżcie się, bowiem lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak zapobiegać?
By była sobie serotonina, która powoduje wzrost szczęścia w naszym organizmie należy sobie jej dostarczyć. Z racji tego, że jest szlachcianką nie przychodzi sama ale do odwiedzenia naszego organizmu potrzebuje tryptofanu (to taki sobie aminokwas. Żeby łatwo nie było egzogenny-pochodzący z zaświatów dla organizmu-z naszego pożywienia). Tryptofan  szczególnie ulubował sobie mleko, sery, banany, soje, mięso i w nich zamieszkał. Generalnie regularna dawka węglowodanów = stabilny nastrój. Do tego zadbaj o szyszynkę ( takie coś ,małe w mózgu), która produkuje melatoninę – gdy jest jej za dużo robimy się ospali. A kiedy robimy się ospali? Gdy robi się ciemno! Eureka! Chciałoby się krzyknąć i wybiec na ulicę od czego powstrzymuje mnie temperatura. Ale wracając do powagi sytuacji- światło! Jasność! niech zstępuje jasność! Reasumując: Światło+węglowodany+aktywność+fajne ludziska = pozytywny nastrój i przezwyciężanie zimowej chandry.
Przesyłam Wam zatem wszędobylny (choć czasami za mało szwędający się) zarazek – uśmiech. Niech serotonina wzrasta!
ściskam ciepło,
Iza :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz